Od poprzedniego sezonu meczy mnie jeden problem - sprzęgło.
Historia długa, stało się w trasie, nagle linka od sprzęgła uległa samoczynnie silnemu poluzowaniu (dodam, że nie regulowałem)
po czym musiałem ją naciągać, ale kończyło się to uślizgiem sprzęgła zaraz.
Tak pokonawszy ok 100km zostawiłem moto w warsztacie we Wrocławiu. Fajny mechanik, warsztat ok. Ustaliliśmy, że wymienione zostaną tarcze sprzęgła, a że tak powiem w trybie cito, to nie było czasu na sprowadzanie przekładek, akurat brak.
Po naprawie, pierwsze kilometry ok, po czym po ok 100km znów problem - bardzo podobny, lecz tym razem dało się wyregulować linkę.
Ale, i tu chyba sedno tematu - po rozgrzaniu moto, wyregulowaniu linki sprzęgła tak że biegi wchodzą w miarę ok a zarazem nie ślizga się na tarczy, to po ostudzeniu silnika nagle linka ulega w magiczny sposób 'skróceniu' a objawia się to tym że nie ma luzu na klamce,
dosłownie - zero.
Po kolejnym rozgrzaniu moto, przejechaniu kilkudziesięciu km praca sprzęgła wraca do normy, tzn luz na klamce pojawia się samoczynnie(bez regulacji) i tak dalej..zimny linka naciągnięta, brak luzu a ciepły luz ok.
Gdy na zimno ustawię dobry luz to po przejechaniu odcinka mam problem ze zmiana biegów...
Co może być tego przyczyną?
Olej wymieniłem, tarcze wymienione(bez przekładek) i sprężyny a problem nie ustępuje
