
Około 6 km od domu zaczęło pracować na jednym cylindrze, a po przejechaniu 100m zadusiło się i zgasło.
Po usilnym kręceniu rozrusznikiem nie chciało odpalić i prawie zabiłem akumulator.
Po przepchaniu 2 km spróbowałem ponownie, tym razem silnik ostatnim tchem rozrusznika odpalił, ale pracował dalej na jednym cylindrze, a przy najmniejszej próbie zwiększenia obrotów znów gasł.
Po przepchaniu kolejnych 2 km

Pytanie jest tego typu co mogło to spowodować, bo teraz boję się jechać gdzieś dalej żeby znowu nie pchać tej kupy żelastwa.
Jechałem co prawda na rezerwie, ale paliwa było jeszcze parę litrów. Obstawiam że to jakiś problem z elektryką.
POMOCY
