Alpy 03-12.07 2009
: wt lip 14, 2009 4:30 pm
Zgodnie z ubiegłorocznymi ustaleniami po wyjeździe z Konradem i Piotrkiem w Dolomity oraz Alpy Włoskie , Austriackie i Julijskie w tym roku postanowiliśmy dokończyć temat i jechać do Szwajcarii oraz Francji .
Chłopaki w tym roku niestety nie dali rady i w cztery motorki odpaliliśmy w piątek 3 lipca . Pogoda była zmienna , Czechy przelecieliśmy w burzach - chwilę lało ala później 30 stopni i szybkie wysychanie . Koło Melku , w Austrii dopadła nas zajebista ulewa i zamiast szybkiego wysychania było szybkie przebieranie po burzy włącznie z majtkami
.
W Austrii przelot obok pięknych górskich jezior i nocleg w Bad Ischgl . Widać kryzys jak cholera , długo szukaliśmy otwartego Gasthofu czy Pensjonatu . Na drugi dzień Park Narodowy w Dachsteinie , Grossglockner i piękna pogoda w Dolomitach . Nocleg koło Cortiny D "Ampezzo w maleńkiej osadzie przy przełęczy . Rano szybkie śniadanie i wczesny wypad bo okazało się , że jest wyścig rowerowy w którym bierze udział 11 tysięcy ludzi :shock: :shock: :shock: i zamykają pół Dolomitów . Wydarliśmy w kierunku Corvary ale i tak drogi były zamknięte , zrobiliśmy tylko dwie przełęcze z czterech . Po półgodzinnej dyskusji z Policjantami - finalnie pojawiło się ich czterech musieliśmy zawrócić na pólnoc . Byłem strasznie wkur..ny ale dzięki temu odkrlismy piękną przełęcz przed Brianson !. Później przejazd przez Bolzano , Merano i jedziemy do Szwajcarii . Na pograniczu Włosko - Szwajcarskim przełęcz STELVIO .
I to jest wyzwanie dla motocyklistów
Ciasne , nieprzyjemne agrawki na wysokość 2760 m
. Ruch bardzo duży , oczywiście motocykle , wszyscy straszliwie skoncentrowani w walce
. A od połowy góry pada ...
Po przejechaniu całych Alp stwierdzam , że ta przełęcz to prawdziwe wyzwanie i to trzeba zaliczyć
. Nocleg tuż za przełęczą , w małym Pensjonacie nad wodospadem .
Na drugi dzień Livigno i przełęcze na stronę Szwjcarską . Na stronie Szwjcarskiej zimno , resztki sniegu przy drodze i pasące się na nim krowy :shock:
. Widoki zajebiste , przejazd dwoma przełęczami w dzikiej scenerii i wjazxd do St. Moritz . Piekne widoki , pogoda i dojazd nad włoskie jeziora obok Como . Widok rewelacja , potężne góry wpadające do wody . Dalej przelot do Francji przez paskudną , uprzemysłowioną część Włoch na północ od Mediolanu i Turynu . Wyczailiśmy na mapie białą drogę przez góry i w ciszy i spokoju dojechaliśmy przez kolejne przełęcze do granicy z Francja . Przejazd oczywiście przez góry , pusto bo wszyscy pocieli tunelem
. U góry piekne widoki , zdjęcie ze świstakiem i jazda do Cool de 'Iseran , najwyższej przełęczy tego wypadu - 2770 . Pogoda super , piękne słońce i puste drogi . Pogoda pierniczy się przed przełęczą , zaczyna padać . Jest 17.30 idę do informacji turystcznej i pytam co słychać na górze ? Pani odpowiada że podobnie jak tutaj pada , tyle że śnieg :shock: :shock: :shock: . Po naradzie z Romkiem ustalamy , że póki co nic nie mówimy Laurze - drugi sezon jazdy na motocyklu , dawała sobie super radę cały czas
- i zostajemy na noc w bajecznym skalnym mieście . Rano budzi nas słońce , jemy skromne śniadanko i do boju . Po chwili znowu pada , coraz bardziej się ochładza i od 3/4 góry zaczyna padać śnieg . Nic kobitka nie kłamała . Na szczycie mgła , snieg i temperatura spada do -1
. Robimy fotki i zjeżdżamy do Val D' Isere , jest zajebiscie , po 20 minutach lodowatego wiatru rozgrzewamy się na widok jadacego pod góre pługu
. W dolinie 15 stopni i słońce . Jedziemy jeszcze odwiedzić Tignes i przez małą przełęcz Św.Bernarda wracamy do Włoch .
Jedziemy do podnóży Mt.Blanc , wjeżdżamy najwyżej jak się da i przez Courmayeur i Grand St.Bernard jedziemy do Szwajcarii . Piękna pogoda i widoki , na dole 32 stopnie
, na przełęczy 15 . W tym dniu mieliśmy największą amplitudę temperatury - 33 stopnie :shock:
.
Śpimy w Szwajcarskiej miejscowosci nad pięknym jeziorkiem w górach .
Na drugi dzień przelot do SILVRETTY w Austrii . Dzięki Laurze zmieniamy trasę i bocznymi drogami przez puste , dzikie przełęcze i lodowiec jedziemy przez Szwajcarię do miasteczka Wilhelma Tella . Tam noicleg w starym , klimatycznym Gasthausie i dalej w drogę przez przełęcze . Trochę pada , trochę świeci ale widoki nieprawdopodobne . Pusto , dziko i pieknie . Na dole knajpa motocyklowa z bykiem , super klimat i właściciele motocykliści - organizują mnóstwo imprez dla szwajcarskich motocyklistów , maja nawet swój katalog z pięknymi zdjęciami .
Powrót przez SILVRETTĘ , dolinę Zillertalu , urokliwe wodospady Krems do Austrii . Nocleg obok Melku nad samym Dunajem - pusto , zero turystów , wystraszeni powodziami . W niedzielę przelot nudnymi Czechami i piękną Austrią - przez winnice do domu .
Po 10 dniach i przejechaniu 3623 km wiem już prawie wszystko o Alpach i zgodnie z obietnicą daną towarzyszą wyjazdu wracamy tam za rok .
Naprawdę warto ...
Parę fotek , w sumie mamy ponad 2000 ale kto to obrobii ...
http://picasaweb.google.pl/grzegorz.abd ... directlink
Chłopaki w tym roku niestety nie dali rady i w cztery motorki odpaliliśmy w piątek 3 lipca . Pogoda była zmienna , Czechy przelecieliśmy w burzach - chwilę lało ala później 30 stopni i szybkie wysychanie . Koło Melku , w Austrii dopadła nas zajebista ulewa i zamiast szybkiego wysychania było szybkie przebieranie po burzy włącznie z majtkami

W Austrii przelot obok pięknych górskich jezior i nocleg w Bad Ischgl . Widać kryzys jak cholera , długo szukaliśmy otwartego Gasthofu czy Pensjonatu . Na drugi dzień Park Narodowy w Dachsteinie , Grossglockner i piękna pogoda w Dolomitach . Nocleg koło Cortiny D "Ampezzo w maleńkiej osadzie przy przełęczy . Rano szybkie śniadanie i wczesny wypad bo okazało się , że jest wyścig rowerowy w którym bierze udział 11 tysięcy ludzi :shock: :shock: :shock: i zamykają pół Dolomitów . Wydarliśmy w kierunku Corvary ale i tak drogi były zamknięte , zrobiliśmy tylko dwie przełęcze z czterech . Po półgodzinnej dyskusji z Policjantami - finalnie pojawiło się ich czterech musieliśmy zawrócić na pólnoc . Byłem strasznie wkur..ny ale dzięki temu odkrlismy piękną przełęcz przed Brianson !. Później przejazd przez Bolzano , Merano i jedziemy do Szwajcarii . Na pograniczu Włosko - Szwajcarskim przełęcz STELVIO .
I to jest wyzwanie dla motocyklistów





Po przejechaniu całych Alp stwierdzam , że ta przełęcz to prawdziwe wyzwanie i to trzeba zaliczyć



Na drugi dzień Livigno i przełęcze na stronę Szwjcarską . Na stronie Szwjcarskiej zimno , resztki sniegu przy drodze i pasące się na nim krowy :shock:










Jedziemy do podnóży Mt.Blanc , wjeżdżamy najwyżej jak się da i przez Courmayeur i Grand St.Bernard jedziemy do Szwajcarii . Piękna pogoda i widoki , na dole 32 stopnie



Śpimy w Szwajcarskiej miejscowosci nad pięknym jeziorkiem w górach .
Na drugi dzień przelot do SILVRETTY w Austrii . Dzięki Laurze zmieniamy trasę i bocznymi drogami przez puste , dzikie przełęcze i lodowiec jedziemy przez Szwajcarię do miasteczka Wilhelma Tella . Tam noicleg w starym , klimatycznym Gasthausie i dalej w drogę przez przełęcze . Trochę pada , trochę świeci ale widoki nieprawdopodobne . Pusto , dziko i pieknie . Na dole knajpa motocyklowa z bykiem , super klimat i właściciele motocykliści - organizują mnóstwo imprez dla szwajcarskich motocyklistów , maja nawet swój katalog z pięknymi zdjęciami .
Powrót przez SILVRETTĘ , dolinę Zillertalu , urokliwe wodospady Krems do Austrii . Nocleg obok Melku nad samym Dunajem - pusto , zero turystów , wystraszeni powodziami . W niedzielę przelot nudnymi Czechami i piękną Austrią - przez winnice do domu .
Po 10 dniach i przejechaniu 3623 km wiem już prawie wszystko o Alpach i zgodnie z obietnicą daną towarzyszą wyjazdu wracamy tam za rok .
Naprawdę warto ...
Parę fotek , w sumie mamy ponad 2000 ale kto to obrobii ...
http://picasaweb.google.pl/grzegorz.abd ... directlink