OK, na początku muszę bardzo wszystkich przeprosić. Przepraszam.
Okazało się, że z silnikiem wszystko jest ok. Poprzedni pomiar ciśnienia wykonałem prawie tak jak trzeba. Tylko rozgrzałem silnik do 3 kresek. Dzisiaj rozgrzałem silnik do 4 kresek. Biały dym szedł z rury. Ciśnienie nieomal książkowe.

Postanowiłem motor wstawić do ogrzewanej części garażu. I po ok 8 godzinach zrobiłem kolejną próbę odpalenia. Oczywiście odpalił bez najmniejszego problemu.
Troszkę dziwiło mnie pierwsze uruchomienie bo jak łapał temp po kresce to za każdym razem obroty rosły do 5000, Musiałem pokrętłem od obrotów regulować do 2000 aż się rozgrzał. PS Pokrętło też działa. Wcześniej tak je rozregulowałem, że nie łapało tej dźwigienki.
Dlaczego tak bardzo źle odpala jak jest zimny ok 10 stC i mniej?
Nadmienię, że jak zdjąłem filtr powietrza to moim oczom ukazały się króćce ssawne gaźników. Przytkałem je dłonią i zakręciłem rozrusznikiem. Muszę powiedzieć, że nie wyczułem żadnego ssania. A chyba powinno być? Pomimo tego po założeniu filtra odpalił.
Jak na moje to w do gaźnika doprowadzone jest powietrze i benzyna. Silnik zasysając powietrze zasysa jednocześnie jakąś część benzyny uzależnioną od podciśnienia ssania, które to uzależnione jest od położenia przepustnicy, co z kolei zależy od położenia manetki. Czy wystarczy takie słabe podciśnienie aby moto odpaliło?
Zastanawiam się nad filtrem powietrza a mianowicie tą mniejszą komorą, o której wspomniałem, że jest ten smalczyk.
Otóż od spodu ma jakieś ujście. Odwodnienie czy coś w tym stylu. Teraz mam tam jakąś zaślepkę. A jak jest u Was? Muszę przejrzeć biblię hondy kolejny raz.
Silnik waży 40 kg. Raczej dość ciężko go wyjąć gdyż ma mocowania dolne.
Oczywiście jak już mam silnik na wierzchu to posprawdzam wszystkie przewody gumowe.