
Mam takie drobne pytanie, bo ostatnio byłem hondą na parkingu podziemnym. Jak wyjeżdżałem na powierzchnię, a wyjazd jest bardzo stromy (BlueCity w Warszawie) to w połowie podjazdu silnik zgasł i już nie dał się uruchomić. Zamiast być wywiezionym w pełni chwały w stronę słońca w siodle mojego rumaka musiałem oporne bydldę pchać pół podjazdu. Oczywiście "na płaskim" silnik "zagadał od strzała" i jakby nigdy nic pojechał do domu.
Kilka dni później tankowałem do pełna i weszło mi ok. 7 litrów benzyny.
I teraz pytanie - dlaczego zgasł?