Od 3 dni jestem szczęśliwym posiadaczem Hondy Varadero 125 2002r.
Moto kupiłem w idealnym stanie, wygląda i jeździ jak nowe, ma oryginalnie 11.000km przebiegu, wszystko na miejscu, silnik zapala i pracuje idealnie, wizualnie nigdy niemalowana, jeździ się nią super, przy małych i dużych prędkościach jedzie jak po sznurku, wyciąga przy mojej masie 100kg nawet 120km/h i naprawdę przy zakupie niby dokładnie ją oglądaliśmy i do niczego nie można było się przyczepić. Cena też była bardzo wygórowana (dałem za nią 8900zł) ale dlatego wolałem zapłacić dużo więcej aby mieć fajny egzemplarz w idealnym stanie no i się zaczęło.
Niestety dzisiaj na spokojnie, przejrzałem ją centymetr po centymetrze i zauważyłem po prawej stronie w jednym miejscu mały spaw na ramie i widać że było coś tam grzebane bo rama jest w połysku a w tym miejscu było to zamalowane czarnym matowym lakierem i był mały odprysk spawu, taki malutki element "kropka" i tam osad korozji więc się mocno zmartwiłem. Jest to w miejscu zaznaczonym na zdjęciu (zdjęcie poglądowe, to nie jest moja rama) i naprawdę ciężko to u mnie zauważyć ale jednak jest.


Od dołu spaw wydaje się fabryczny i chyba nie było to spawane na całym obwodzie ale od góry ktoś coś tam porzeźbił i widać niefabryczny kleks z kawałkiem pomalowanej pędzelkiem czarnej matowej farby i teraz nie wiem, czy było to tylko pęknięcie czy moto jest po dzwonie i dać sobie z nim spokój. (pytanie czy jest możliwość, że te ramy w tym miejscu mogą pękać?)
Jest to poprzeczka gdzie jest przyspawana do niej łapa na której wisi z jednej strony silnik.
Szczerze to się w nim zakochałem i wszystko działa idealnie a jazda nim sprawia mi wielką przyjemność.
Proszę pomóżcie mi co robić bo naprawdę chyba tylko Ja mogę mieć takiego pecha i mogłem nieźle wtopić.....
Z góry dziękuję za wszelką pomoc.
Pozdrawiam