Dzisiaj po zatankowaniu do pełna, ujechałem niecały kilometr i nagle zgasła... żadnego przerywania, nic...
zjechałem na bok, próby odpalenia bez szans. Wyglądało to tak jakby wyciągało resztki paliwa z komory pływakowej, albo jakby immo. odcinało ( wiem jak zachowuje się w aucie, nie wiem czy tu podobnie) Czyli próba załapania i nic. Przy 10-15 razie dałem spokój. Pojechałem jako plecak po przyczepę i po paru godz byłem gotowy ładować moje "szczęście" Coś mnie podkorciło, włożyłem kluczyk, zapaliła od strzała! Złość i radość razem wzięte...
Przypomina mi się że jakieś 2-3 lata temu zdarzyła się podobna sytuacja. Po zatankowaniu paliwa, wyładowałem aku, kręcąc i nie odpaliła. Po dowiezieniu do domu i odstaniu kilku godzin, zapaliła jakby nigdy nic...
Co może być???
Styki pompy, świece, filtry paliwa wymienione 200km temu...
