Powiem szczerze, że choć nie jestem ani specjalistą, ani mechanikiem to od razu wzbudziła ona moje złe przeczucia.
Ale od początku:
Typowy sklep z motocyklami różnorakimi zza granicy.
Honda Varadero 125 stoi u nich od listopada 2015. Przywieziony z Niemiec (choć telefonicznie usłyszałem że z Belgii :P - taki tam drobiazg).
Do wyglądu przejdę później. Mechanika.
Odpaliła na dotyk. Dłuższą chwilę właściciel nie pozwalał jej dotykać aby się rozgrzała.
Chodzi równo, wszystko niby ok, jednak przy pierwszym gazowaniu dawała niebieskawym dymem z rury. Czy to normalne - oceńcie sami bo sam nie wiem co o tym myśleć, jak mówiłem, nie jestem mechanikiem.
Zawieszenie wygląda ok. Amory ma suche. Nie biją. Nic nie stuka i nie puka przy sprawdzaniu.
Łańcuch nie był chyba dawno smarowany bo wyglądał fatalnie. Zębatki chyba ok. Tarcze jeszcze w miarę. Widać też, że dość długo już ten motor stoi, a nie jeździ.
Wygląd zewnętrzny.
Tutaj jest dużo gorzej.

Zaznaczyłem wszystkie wgniotki, które zapamiętałem. Dodatkowo owiewki z obu stron noszą ślady malowania i to dość niedbałego. Oczywiście na moje pytania handlujący stwierdził, że taki motor jest jak skuter - zawsze się gdzieś zdarzy go obetrzeć i stąd ktoś to chciał zamalować. Plastiki popękane gdzieniegdzie i z jednej strony owiewka nie jest przyczepiona do ramy bo brakuje śruby.
Dodam
Po co to wszystko pisze? Może ktoś z daleka będzie chciał się fatygować i obejrzeć więc wolę opisać mu swoje wrażenia z oglądania tego moto.