
Wymieniałem prawą żarówkę reflektora, podczas DELIKATNEGO ściągania kapturka gumowego z osłony kostki elektrycznej usłyszałem "brzdęk" i patrze, że wyleciał ten drucik trzymający żarówkę





Podtrzymuje swoje zdanie, że japońskie to są dobre tylko silniki (trwałe) reszta jest dziełem przypadków bo nie da się zwalić winy na księgowych, że zamienili mocowanie żarówki z metalowego (trwałego i niezniszczalnego) na plastikowe i to z takiego tworzywa, ktore kruszy się niczym szkło. Ten drucik trzymający żarówkę też oddziaływuje na ten plastik jakąś siłą więc dlaczego nie mogli dać to tak jak np. mam w niemieckim aucie - cała zapinka nie ma ani jednego plastikowego elementu i nie da się niczego połamać i do tego tam te zapinki zakłada się z przyjemnością, dosłownie w 2 sekundy tutaj to jakiś koszmar, któreyo potęgują zbyt krótkie przewody dochodzące do kostki i które są naprężone więc żarówka bez tego drucika tym bardziej się nie trzyma na swoim miejscu.....
Mały plastikowy piździurek wielkości 1/3 ziarnka grochu i to kurw@ pękł przysparzając nie lada kłopotu

Jakieś propozycje jak to ominąć/naprawić?